Wróciłem z urlopu. Rodzinka też była. Nie mieliśmy super extra warunków, ale nie o to chodziło. Ważne było miejsce. Ja chciałem i musiałem odpocząć od ludzi, od miasta, od obowiązków. Tydzień wystarczył, ale gdyby pojawiła się taka opcja - zostałbym jeszcze jeden. A że niewygodne łóżka, linoleum na podłodze i gniazdo mrówek w szufladzie? Co z tego.
Być może to kwestia tylko mojego charakteru i podejścia, ale totalnie miałem gdzieś standard miejsca, w którym byłem. I szukałem jego zalet zamiast niedociągnięć. Był taras z widokiem na jezioro, był boiler z ciepłą wodą, była zamrażarka która nie zamrażała (do piwa w sam raz), był spokój, byli ludzie, którzy też chcieli spokoju, był szef ośrodka, który - jak dobry sędzia piłkarki - był mało widoczny, ale jednak był i nie stwarzał problemów. Polecam ośrodek Amigo w Wilczem na skraju Wielkopolski i Lubuskiego :)
Ale ja nie o tym, a o ludziach postrzegających bogactwo tylko przez pryzmat kasy, która wyznacza jakiś tam standard życia: im więcej trzymasz w sejfie, tym lepsze odwiedzasz hotele, lepsze nosisz ubrania, lepsze rzeczy dają ci na obiad i ponoć ludzie bardziej cię szanują. Ale czy mając kupę siana mógłbym osiągnąć taki stan relaksu i odmóżdżenia jak w Wilczem?
Jasne!
Na Karaibach czy innym Mauritiusie też mógłbym się wychillować, być może nawet bardziej. Ale nie jest mi to w tej chwili potrzebne. Moim bogactwem jest to, że osiągnąłem jakiś swój osobisty cel niewielkim kosztem. Nie jest sztuką ładować akumulatory, kiedy stado murzynów lata koło ciebie, donosi margaritę i robi pedicure, bo cię na to stać. Sztuką jest zorganizować sobie taki wypoczynek, który cię usatysfakcjonuje. A satysfakcja jest tym większa, im trudniej ją osiągnąć. Zawsze.
Krótko mówiąc - z kasą jest za łatwo.
Wiem, że to mocno indywidualna sprawa, i że dla każdego co innego jest nagrodą, ale jedno masz pewne - każdy, kto od zawsze miał wszystko, nigdy nie odnajdzie satysfakcji w czymś, co nie jest idealne. I słowo "komfort" zawsze będzie przeliczał na dolary. Zapominając albo nie wiedząc, że liczy się coś takiego, jak podejście i nastawienie. Emocje. Szklanka może być do połowy pusta, ale chyba lepiej, gdy jest do połowy pełna, co nie?
To nie to, że wyrzekam się marzeń o byciu bogatym. Bo ja też jestem materialistą i lubię momenty, kiedy stać mnie na ten materializm. Ale dzięki temu, że póki co z kasą bywa różnie, potrafię sobie stworzyć swój osobisty raj nie mając 6 zer na koncie. Dla mnie bogactwo nigdy nie będzie synonimem jedynie bambusowej chatki na Bali. To też polska chatka rodem z PRL, niedoposażona, nieszczelna i za tanie pieniądze. Ale w tym drugim przypadku wszystko zależy od podejścia.
No właśnie - a jakie jest Wasze podejście? Co dla Was jest ważne podczas jakichkolwiek wyjazdów?
No właśnie - a jakie jest Wasze podejście? Co dla Was jest ważne podczas jakichkolwiek wyjazdów?