Dwa słowa (no może cztery akapity) wstępu, bo nigdy nie byłem fanem zamawiania jedzenia do domu czy gdziekolwiek. Może dlatego, że w czasach studenckich w domu bywałem rzadko i raczej stołowałem się na mieście. A teraz, kiedy moje życie obraca się w schemacie praca-dzieci-dom, wolę dla przyjemności i zmiany klimatu wyjść w miasto i posiedzieć w miejscu, które pozwoli mi odreagować i gdzie nie muszę po sobie zmywać.
Akurat zmywanie mógłbym olać, bo od sterty brudnych naczyń jeszcze nikt nie umarł, ale... NIE MOGĘ! Tak mam, to mój ósmy bzik, moja ósma fanaberia i utrapienie, że po obiedzie musi być czysto. Nie wezmę pilota, nie położę się przed TV i nie poproszę którejś z moich kobiet o piwo z lodówki, dopóki w kuchni panuje chaos. Umieram potem ze zmęczenia, ale coś za coś - widzę efekty, więc chyba jest dobrze.
Nie - nie jest dobrze.
Bo nie dość, że tracę siły, to jeszcze tracę czas, który mógłbym spędzić choćby z dzieciakami. Nie raz i nie dziesięć chwytałem za telefon, żeby coś zamówić, ale... kiedy te cholerne ulotki są najbardziej potrzebne, wtedy ich akurat nie ma. A makulatura to nie puszki, żeby ją zbierać więc każda "najtańsza, największa i najszybsza pizza w mieście" ląduje w koszu.
A nawet jeśli cudem uda mi się jakąś wygrzebać, to ja nie wiem co to za jedzenie. Jakaś nowość, a ja nie chcę nowości - chcę sprawdzoną firmę, która przywiezie mi dobry obiad. Na szczęście coraz więcej knajp zaczyna myśleć i widzi, że ulotka to nawet do pieca się nie nadaje. Oni szukają alternatywy, ja szukam alternatywy...
...i tak oto zjawia się Foodpanda.
Foodpanda.pl, czyli miejsce w sieci, które pogrzebie modę na ulotki z jedzeniem. Nie zamawiasz przecież pizzy wtedy, kiedy rzucą ci ulotkę pod drzwi, ale wtedy kiedy masz na nią ochotę. Ludzie nie lubią, kiedy im coś im się wciska. Wolą decydować sami i tu z pomocą przychodzi internet, do którego zaglądasz kiedy TY tego chcesz. Idąc tą logiką: jesteś głodny - wchodzisz na Foodpandę, która w jednym miejscu zbiera knajpy oferujące dowóz żarełka tam, gdzie sobie zażyczysz. I nie tylko wspomnianej pizzy, bo jak masz ochotę na sushi - zamów sushi, jak na schabowego - przywiozą ci schabowego. Masz po prostu wybór i nawet jak za bardzo nie wiesz co-by-tu-dzisiaj-zjeść, to Foodpanda ci podpowie.
I co najważniejsze - wszystko dzieje się online. Nie ma ryzyka, że kucharz napieprza tłuczkiem kotlety i pani na telefonie nie usłyszy twojego "bez oliwek". Założenie jest takie, że na etapie komunikacji nic nie ma prawa się popsuć, ale..
...czy obiad trafi do mnie na czas?
...czy nie nastąpi nieoczekiwana zamiana miejsc?
...czy moje zamówienie w ogóle dojdzie po tych światłowodach tam gdzie ma dojść?
...czy obiad trafi do mnie na czas?
...czy nie nastąpi nieoczekiwana zamiana miejsc?
...czy moje zamówienie w ogóle dojdzie po tych światłowodach tam gdzie ma dojść?
To się okaże, bo w ramach współpracy z Foodpanda przez miesiąc będę szukał odpowiedzi na te i inne pytania. Sprawdzę czy serwis działa mimo braku dostępu do internetu, obczaję jak aplikacja mobilna prezentuje się na nokii 3210, przetestuję motyw "ale przecież ja nic nie zamawiałem", spróbuję anulować zamówienie w 40 minut po jego złożeniu, zapytam czy da radę zapłacić w naturze, zadzwonię też na infolinię i będę robił problemy.
A tak naprawdę spodziewam się całkiem udanego miesiąca i aż tak czepiał się nie będę :) Tym bardziej, że Wy możecie mi w tym pomóc. Jak?
Biorąc udział w konkursie!
Mam dla Was 5 voucherów do wykorzystania w Foodpanda.pl. Każdy wart 30 40 zł, więc spokojnie wystarczy na jeden porządny obiad albo dwa biedne.
Każdy z nas ma inny gust i inne preferuje smaki, więc - podzielcie się ze mną najlepszym lub najgorszym daniem Waszego życia. Jedno albo drugie. Potrawa, dla której moglibyście oddać się za pieniądze albo danie, którego nie weźmiecie do ust choćby to Wam płacili. Delicious or disgustin. I w trzech słowach: dlaczego? A voucherki polecą do tych pięciu osób, których odpowiedzi spodobają mi się najbardziej.
Co musicie zrobić?
Każdy z nas ma inny gust i inne preferuje smaki, więc - podzielcie się ze mną najlepszym lub najgorszym daniem Waszego życia. Jedno albo drugie. Potrawa, dla której moglibyście oddać się za pieniądze albo danie, którego nie weźmiecie do ust choćby to Wam płacili. Delicious or disgustin. I w trzech słowach: dlaczego? A voucherki polecą do tych pięciu osób, których odpowiedzi spodobają mi się najbardziej.
No dobra, a co z tą pomocą?
Ci z Was, którzy otrzymają vouchery, w ciągu miesiąca zamówią sobie u pandy obiadek, a potem podzielą się ze mną wrażeniami. Następnie wszystkie 5 opinii zląduje u mnie na blogu, we wpisie podsumowującym całą akcję. Bez żadnej ingerencji w to, co napiszecie - poleci tak jak jest. Możecie zachwalać, możecie być obojętni, możecie krytykować (byle konstruktywnie). Powiedzmy, że czekam tydzień - do przyszłego czwartku do wieczora - a wyniki pojawią się dzień później i w tym samym miejscu. Czyli tutaj, poniżej.
Podsumowując-reasumując, macie okazję współtworzyć finałową notkę o Foodpanda i nie wahajcie się tego wykorzystać.
Oto nadszedł ten wiekopomny moment, na który wszyscy czekali. 3, 2, 1... za darmo najedzą się (alfabetycznie):
Heterozja, Kaś, Kondux, Malvina Pe i Marta Szymula.
A prawda jest taka, że najchętniej zamknąłbym oczy, przejechał palcem po ekranie i wylosował całą piątkę - tak mnie Wasze historie urzekły. Wszystkie bez wyjątku. Ale, że za losowanie bez pozwolenia idzie się do więzienia, to oficjalnie cała Wasza piątka wygrała z resztą o przysłowiową długość paznokcia.
Wyślijcie mi proszę Wasze maile pisząc do mnie... hmm... maila (na looqash.blog@gmail.com). Komplementowanie mojej skromnej osoby mile widziane, ale generalnie treść dowolna, bylebym miał adres :) W odpowiedzi pokieruję Was dalej i przekażę kody na żarełko.
Jeszcze raz dzięki wszystkim za zabawę - super, że się zaangażowaliście, a dzięki Wam naszła mnie inspiracja do napisania bardzo fajnego tekstu. Możecie być z siebie dumni :)
- WYNIKI KONKURSU -
Oto nadszedł ten wiekopomny moment, na który wszyscy czekali. 3, 2, 1... za darmo najedzą się (alfabetycznie):
Heterozja, Kaś, Kondux, Malvina Pe i Marta Szymula.
A prawda jest taka, że najchętniej zamknąłbym oczy, przejechał palcem po ekranie i wylosował całą piątkę - tak mnie Wasze historie urzekły. Wszystkie bez wyjątku. Ale, że za losowanie bez pozwolenia idzie się do więzienia, to oficjalnie cała Wasza piątka wygrała z resztą o przysłowiową długość paznokcia.
Wyślijcie mi proszę Wasze maile pisząc do mnie... hmm... maila (na looqash.blog@gmail.com). Komplementowanie mojej skromnej osoby mile widziane, ale generalnie treść dowolna, bylebym miał adres :) W odpowiedzi pokieruję Was dalej i przekażę kody na żarełko.
Jeszcze raz dzięki wszystkim za zabawę - super, że się zaangażowaliście, a dzięki Wam naszła mnie inspiracja do napisania bardzo fajnego tekstu. Możecie być z siebie dumni :)