20 sie 2013

NIENAWIDZIŁEM GO, A ON WRACA


Już nie jestem taki młody, żeby w studenckim tempie ogarniać cały internet, więc wybaczcie. Podobno media "huczały" już miesiąc temu, ale albo sączyłem wtedy piwko w jeziorze i wszystko miałem gdzieś, albo nie mam takich znajomych co by mi tego newsa o czasie zaszerowali. Nic to, 7 Dni Świat wraca i przywołuje masę wspomnień.

Choćby takich, że jako dziecko nienawidziłem tego programu. Bo prowadził go nudny i od zawsze siwy koleś, nie miał głosu Januarego z Szalonych liczb, a skrót wydarzeń z ostatniego tygodnia nie przypominał bajek Disneya. W dodatku jego program zawsze wygrywał z moimi, bo oglądał go mój ojciec i nie było gadania. Poza tym wiedziałem, że jak leci ON, to wiadomo że jest niedziela, a jak niedziela to jutro poniedziałek, a jak poniedziałek to szkoła i 7 lekcji od 8 do 15:15. 

Ugh, nienawidziłem tego programu.

Ale nie cieszyłem się, gdy w 2007 zdjęli go z anteny. Miałem wtedy 22 lata i jeśli cokolwiek wtedy oglądałem w telewizji to był to mecz albo pierwsza seria Prison Break. Miałem gdzieś program, który ani wcześniej, ani później nie doczekał się godnego następcy. W czasach, kiedy informacja jedynie przelatuje przez naszą głowę i niczego nie jesteśmy w stanie na dłużej spamiętać, nie powstał żaden program, który tak jak ten porządkowałby wiedzę o świecie. W 25 minut.

Teraz pan Turski powraca, a wraz z nim wracają wspomnienia. Tyle, że one przez te 15-20 lat ewoluowały i już nie budzą negatywnych skojarzeń. Przecież podstawówka była fajna, dzieciństwo miałem w gruncie rzeczy zajebiste, a ojciec jeszcze wtedy był moim ojcem. I mimo, że za dzieciaka nie obejrzałem ani jednego odcinka, to ten program jak żaden inny stanowi dla mnie symbol tych wspaniałych i niezapomnianych lat 90.

Ech i znów człowiek tęskni do czasów, których wtedy nie chciał i które miały szybko minąć.