12 sie 2013

A CO GDYBY LUDZIOM ZDJĄĆ KAGANIEC I SPUŚCIĆ ZE SMYCZY?


Uczepiłem się tej Nocy oczyszczenia odkąd zobaczyłem zajawkę. Urzekł mnie pomysł, a wiadomo że o dobrą koncepcję zawsze jest najtrudniej, bo wszystko już było. A tu proszę - przenosimy się do kraju, który przez jedną noc w roku pozwala gwałcić i mordować wszystko co się rusza, by ludzie dali upust swym całorocznym frustracjom. Bez konsekwencji. Genialne!

Abstrahując od wartości reżyserskiej (która nie jest najwyższych lotów) i scenariusza (który z tak dobrego pomysłu mógł wycisnąć znacznie więcej), sam film wzbudził we mnie dwie arcyciekawe rozkminy w temacie (nie)ludzkich zachowań. Jedną podzielę się z wami teraz, drugą w kolejnej notce, pewnie pojutrze.

Ale od początku.


Genialne w swojej prostocie - i jako pomysł na film, i jako sposób na ujarzmienie społeczeństwa. Bo mając ten jeden dzień w roku, w którym wszystko ci wolno, przez 364 dni jesteś wolnym od uprzedzeń, nietolerancji, stresu i agresji wzorowym obywatelem. A tego jednego dnia masz wybór - możesz zamknąć się w piwnicy lub zejść do kanałów, jeśli nie chcesz brać w udziału w Czystce albo ostrzysz maczetę i stajesz do - co najważniejsze - równej walki. Bo każdy może zabić każdego, każdy ma do tego prawo i nikt nie może mieć pretensji.

W założeniu oczywiście. Bo wszystko jest super do czasu, kiedy ofiarą jest margines - ludzie, którzy albo sami są zagrożeniem dla innych (uliczne bandziory), albo ci którzy niczego dobrego społeczeństwu nie dają (pasożytujący na ogólnonarodowym dobrobycie żebracy i bezdomni). A problem pojawia się, kiedy jakaś polityka, niewygodne rozwiązanie i decyzja zaczyna dotyczyć grupy, której teoretycznie nie powinna.

Nie tylko ludzi bogatych i wpływowych (takich jak w filmie), bo przecież ja się do nich jeszcze nie zaliczam, a też nie chciałbym, żeby mnie sąsiad zadźgał nożem, bo mu przypadkiem zastawiłem garaż. Niby mówi się, że psychika zdrowego na umyśle przeciętnego Kowalskiego nie jest w stanie udźwignąć zbrodni większej niż kradzież bułki w sklepie, ale...

...ile jest w tym psychiki, a ile świadomości kary, jaka może nas za to spotkać?

Czy gdyby na jedną noc zdjąć z człowieka obowiązek bycia uczciwym i pozwolić okradać supermarkety (dlaczego nie, skoro to one na co dzień okradają nas), to nie wszedłby w to? Nie skorzystał z zielonego światła? Phi, uzbrojony w łom i forda transita leciałby do Saturna nie patrząc na nic. Na zasady, które w dzieciństwie wpajała mu matka, na religię której jest gorliwym wyznawcą i na ludzi, których będzie musiał ogłuszyć, żeby zdobyć zestaw kina domowego.

I teraz wyobraź sobie, że ta jedna noc w roku służy do zabijania. Ty do nikogo nic nie masz, więc grzecznie siedzisz w domu. To znaczy wkurzył cię ostatnio kumpel, bo nie oddał ci 10 zł za fajki, ale niekoniecznie musisz mu od razu ucinać łeb. Dobry z ciebie człowiek, więc odpuszczasz jatkę. Ale kolega - korzystając z okazji - woli cię zabić, niż oddać dług i na dobranoc podrzuca ci koktajl (Mołotowa) do sypialni.

To cięższy kaliber niż kradzież telewizora, ale wcale nie dlatego, że odebranie komuś życia jest "gorsze" od nie zapłacenia za plazmę. Bo wszystko można wytłumaczyć, wszędzie znaleźć powód i motywację. Punkt widzenia zależy od tego gdzie siedzisz i dlatego człowiek sam przed sobą zawsze się usprawiedliwi.

Noc oczyszczenia nie jest jakąś oderwaną od rzeczywistości wizją świata. Wyobrażam ją sobie w realu i tak mogłoby być, gdyby nie to, że trzyma się nas na smyczy. Czasem komuś udaje się z niej wyrwać, ale spotyka go za to kara. To jak jazda samochodem - gdybyś mógł, waliłbyś 200 na godzinę nie wciskając hamulca ani razu. Dlaczego tego nie robisz? Bo kolejne spotkanie z drogówką albo czołówka z tirem jakoś nie bardzo cię do tego zachęca. Film pokazuje, że psychika ludzka tak naprawdę nie ma hamulców - liczy się tylko świadomość konsekwencji. W momencie, gdy ich nie ma albo nie masz tej świadomości (ale wtedy jesteś schizofrenikiem i musisz się leczyć), nie masz też oporów.

A kac moralny, jakieś wyrzuty sumienia?

Co proszę? Nie ma czegoś takiego, jeśli masz dobry powód. A powód jest dobry wtedy, kiedy ty sam w to wierzysz. I tylko takie przypadki wchodzą w grę. Zasada jest prosta: masz motyw - kradniesz, gwałcisz, zabijasz / nie masz - nawet o tym nie myślisz. W realnym świecie nie to, co masz w głowie, a świadomość kary (np. dożywocie) może cię skłonić do zmiany decyzji. W Nocy oczyszczenia tej kary nie ma i widać, co ludźmi tak naprawdę kieruje.


Ciężki temat, ale chłodnym okiem to tak właśnie wygląda. A co widzą Wasze oczy?