27 kwi 2013

SKORO MASZ JAJA TO NIE BĄDŹ PIPĄ


Krew mnie zalewa jak widzę takiego faceta. Nie potrafi zadecydować, przejąć inicjatywy kiedy trzeba, walnąć w stół, zaryzykować. Komu potrzebny taki facet-niefacet? Idź na jakiś kurs męskości, nie wiem, do lekarza może i powiedz co ci w życiu zagraża, że nie potrafisz być twardy i zdecydowany.

To nie o to chodzi, że chłopaki nie płaczą. Niech sobie płaczą, co tam. Byleby się umieli podnieść i powalczyć trochę z życiem. Facet musi wiedzieć, czego chce przynajmniej w trzech obszarach - na drodze jako kierowca, w pracy jako pracownik i w związku jako facet.

Nie mam zrozumienia dla mężczyzn (boże jak to żałośnie brzmi w tym kontekście), którzy nie ogarniają skrzyżowania, ronda, świateł i tego że dwa pasy są po to, żeby jechać prawym jak się nie umie depnąć w gaz. A zasady są proste, tu się nawet nie ma czego domyślać jak to kobiety mają w zwyczaju tego od nas wymagać. Widzisz zielone - napierdzielasz żeby zdążyć, widzisz żółte - napierdzielasz jeszcze bardziej. Ci 'drudzy' nie ruszą od razu - zdążysz, serio. A jak już koniecznie musisz stanąć, to nie oglądaj zębów w lusterku tylko kontroluj te światła, bo ludzie za tobą są dla odmiany bardzo czujni i nie przepuszczą ci twojej ignorancji. Cóż, skoro z odwagą u ciebie na bakier, to chociaż pokaż że myślisz.

Ok, dojechałeś do roboty. W której potulnie wykonujesz polecenia szefa i jak psa nienawidzisz jego i tej pracy. Bo jak idzie dobrze to splendor jakoś cię omija, a jak się coś pierdoli to zawsze jesteś kozłem ofiarnym. Słuchaj - to że masz jaja, nie znaczy żeś facet z jajami. Nie ważne co nosisz w gaciach, ważne co jest poza nimi. Więc jeśli coś ci się nie podoba - wal. Mów co myślisz, bo zginiesz. Nie wiesz, że długotrwałe tłumienie w sobie emocji może cię doprowadzić do samobójstwa? Powiesisz się w piwnicy i tyle z tego będziesz miał. A wystarczy ruszyć tyłek i wyrzucić z siebie problem. Wydukać, wyjąkać, jakkolwiek. Najwyżej cię szef wypierdoli. A tobie i tak ulży, bo właściwie to na tym ci najbardziej zależało. Ok, byłeś twardy a teraz się odważ i załóż własny biznes - w końcu powoli stajesz się mężczyzną.

Tylko najpierw wróć do domu, do kobiety. Ale nie jak zbity pies, bo przecież doskonale zdawałeś sobie sprawę z konsekwencji. Więc nie udawaj teraz, że cię poniosło i żałujesz, i w ogóle to jutro pójdziesz prosić o wybaczenie i przyjęcie z powrotem za połowę niższą stawkę. Taa, niewątpliwie twoja kobieta będzie z ciebie dumna. Powiedziałeś A, to skończ ten alfabet. Oświadcz jej dumnie, że straciłeś robotę. Albo lepiej - sam odszedłeś (to będzie mocne). Daj się jej wykrzyczeć i wygadać, niech zada sto razy to samo pytanie 'z czego my będziemy teraz żyć'. Możecie nawet oboje zapłakać, ale nie zmieniaj swoich decyzji. One są ostateczne, bo dotyczą ciebie, a cała reszta to jedynie tło. Facet ma działać tak, żeby czuł się dobrze jako facet. Bo facet żałujący swoich decyzji to nie facet. Facet nie żałuje - facet ma szukać lepszego rozwiązania, a patrzenie w przeszłość zostaw kobietom, bo im to lepiej wychodzi.

To co? Próbujesz czy zmieniasz płeć?




Macie podobne doświadczenia? Tolerujecie? Szlag Was trafia? Podzielcie się.