Nowe miało przyjść w zeszłą sobotę, ale coś nie zagrało. A dokładniej zabrakło tego 'czegoś', co powiedziałoby mi: "Nooo, stary. Prawdziwy z ciebie mężczyzna. Stworzyłeś COŚ zajebistego". Patrzyłem w monitor, niczym w lustro o poranku szukając pozytywów i nie znajdowałem nic.
Dzisiaj się udało. W czwartek moja siostra przyrodnia Justynka ze złamaną stopą zdobyła złoto, mój daleki kuzyn Kamil zrobił to dzisiaj, a ja z nie do końca trzeźwą głową wreszcie dopracowałem bloga do perfekcji. Mojej perfekcji, więc nie hejtować proszę :)
Wiecie, każda zmiana jest dobra i nawet zła decyzja jest często lepsza od jej braku, jeżeli może nas czegoś nauczyć. Ja nadal jestem trochę zapóźniony ze zmianami - tak jak w podstawówce, kiedy z wiekiem wszyscy kumple zaczynali nosić jeansy, a ja twardo zakładałem jednolity, granatowy dres. Gdybym robił to z przekonania - byłbym hipsterem. Ale ja nie wiedziałem, że można tak po prostu założyć takie "dorosłe" spodnie i pójść do szkoły. Czyli nie hipster, a trochę ciota. Chociaż bywa, że to to samo.
Minęło jednak parę lat i nauczyłem się żyć po swojemu. Czyli robić, to na co mam ochotę i zmieniać to, co mnie drażni. Choć nie ze wszystkim się da, bo na przykład kiedy drażni cię twoja kobieta / facet, to lepiej poczekać aż przestanie niż od razu szukać lepszego. Z blogiem jest o tyle łatwiej, że bez większych konsekwencji mogę robić z nim, co chcę. I tak jak potrzebowałem na chwilę odpuścić sobie pisanie (w styczniu ledwie 4 wpisy... żałosne), tak teraz potrzebuję odziać swojego b(l)ożka w nowe szaty, co by go na nowo pokochać. Każdy tak ma.
Dobra, teraz konkrety. Zasadniczo nie muszę się przecież tłumaczyć co, jak i po co, więc tylko jedna rzecz - Nowy Jork, Manhattan. Dlaczego nie obiektywnie boska Barcelona czy subiektywnie piękny Reykjavik? Dlaczego nie "lągo" czy inne reprezentatywne badziewie? A dlaczego nie moja gęba, która przez ostatnie 1,5 roku radowała wasze twarze i dla której tu wpadaliście przecież? Albo zwyczajne, proste NIC? To akurat proste, bo
od NICZEGO zawsze lepsze jest COŚ.
Coś, co nie tylko obiektywnie dobrze wygląda - jak różowa torebka do różowych butów (hę??). Ten róż musi jeszcze pasować do osoby, która go nosi. Ja bym założył, ale mój sąsiad 100 kilo żywej wagi, testosteron poziom 500, już niekoniecznie.
Nowy Jork to takie moje małe-duże marzenie od zawsze. Małe, bo wystarczy kupić bilet i duże, bo to się k**wa tylko wydaje takie proste. Se kup i se leć. Jasne. Polecę, tyle że nie teraz. Póki co im więcej przede mną wyzwań i przeciwności, tym większa satysfakcja, kiedy się je pokona. Na teraz ważne jest to, że mam panoramę NYC codziennie przed sobą. I nie - tapeta na pulpit to nie to samo ;)
Poza tym to metropolia, a ja się w takich zatłoczonych miejscach dobrze czuję. No i powstaje tam co drugi amerykański serial, co trzeci amerykański film i mają tam ponoć jakiś duży skwer, gdzie ludzie i psy podobno szanują zieleń.
No już, rozgadałem się o pierdołach, a tu mam jeszcze ważny komunikat. Otóż:
Ja, absolwent tyleż zacnej, co kompletnie przereklamowanej uczelni ekonomicznej w Poznaniu, mając zajęcia z informatyki na poziomie "utwórz nowy plik i narysuj tabelę" i w konsekwencji nie znając kompletnie praw rządzących działaniem stron www, zrobiłem sobie własną zupełnie sam. O.
Po prostu na ten moment bądźcie wyrozumiali, bo muszę się wyrobić. A jakby coś nie grało w waszych internetach, komputerach, tabletach, telefonach to nie, że "ale do dupy", tylko proszę o konkrety - majster naprawi. To znaczy, postara się.
A jeśli korzystacie z Explorera (bez sensu, że piszę to na sam koniec i bez sensu, że korzystacie) włączcie sobie tryb zgodności - o tak i zadziała.
PS. Na Chromie, Operze, Mozilli jest pięknie i nie trzeba robić nic. Na Safari chyba też. Tak tylko mówię.
No i to tyle... Aha, co w programie! Szykuję parę niusów i suprajsów... Albo nie - nie wszystko naraz. Stopniowo, bo euforia podniesie wam ciśnienie i kto to będzie potem czytał.
Zatem - do następnego. I napiszcie, co jest okej.
No dobra, to co złe też jakoś przeboleję :) Sam wiem, że nie wszystko jeszcze działa, jak np. archiwum i cała reszta postów poza pierwszą dziesiątką, ale 95 procent daje radę.
Oby tylko te procenty nie poszły w dół, jak zaczniecie odpalać stronkę na swoich maszynach...
Oby tylko te procenty nie poszły w dół, jak zaczniecie odpalać stronkę na swoich maszynach...

