I tym oto wpisem współpraca z Foodpandą dobiega końca. Ja was z góry lojalnie uprzedzam, że tekst będzie dłuższy niż zwykle. Trochę w tym mojej winy, bo sam ustaliłem takie zasady - pięciu szczęśliwców, w zamian za zwycięstwo w konkursie, podzieli się swoją opinią o serwisie, a ja je wszystkie wrzucę na bloga. I tu cała reszta winy spada na moich wylewnych czytelników, którzy zamiast kilku zdań postanowili stworzyć elaboraty o Foodpandzie. A ja to muszę teraz wszystko pomieścić...
Sama procedura zamawiania jest tak prosta, że szkoda mi tu miejsca na szczegóły. Ot wpisujesz, gdzie mieszkasz, wybierasz knajpę z listy dostępnych i otwartych, wybierasz szamkę, formę płatności i czekasz. W międzyczasie przychodzą ci na maila i na telefon różne powiadomienia, które przekonują, że naprawdę zamówiłeś jedzenie przez internet i to jedzenie naprawdę do ciebie przyjedzie.
A sama pizza z Piatto Bianco jak zwykle pyszna, ale trochę za chłodna jak na obiad. W sumie też niczego innego się nie spodziewałem i chyba jeszcze nigdy nie dostałem gorącego żarełka z dowozu. Zresztą nie jest to dla mnie jakiś wielki problem, bo nastawiam sobie zawczasu piekarnik, wrzucam na 5 minut i mam ciepłe.
I w sumie jedynym minusem jest to, że tylko 20 knajp dowozi żarcie do mojej okolicy. A nie mieszkam na jakimś poznańskim wygnajewie, tylko w mieście MIEŚCIE. Z ciekawości sprawdziłem, ile dowozi do samego centrum. Wynik - 18. Trochę słabo, ale biorąc pod uwagę że zamówienia z netu sypią się jak dzieci piaskiem, to tych kilkanaście firm musi mieć gigantyczny utarg. A zatem - firmy, trochę dajecie dupy że was na Foodpandzie nie ma. Tym bardziej, że - jak powiedział mi Ralf - wejście na portal macie za free. Ale to wasza sprawa.
I tak już powoli kończąc - wyobraź sobie skrzynkę pocztową. A w niej ulotki, masa ulotek. Irytujących, brzydkich, papierowych ulotek. Spójrz na tą skrzynkę. A teraz na Foodpandę. I jeszcze raz na skrzynkę. I znów na Foodpandę. Widzisz różnicę? Przeszłość vs. przyszłość. Tradycja kontra nowoczesność. Ja polecam, a co sądzą inni? Wiesz, gdzie szukać. Ocen miało być pięć, są cztery - też dobrze. I też polecam, bo opinie są różne i każda ma swoją historię :)