Z jednej strony dyrektor i współzałożyciel serwisu Foodpanda - lidera w temacie zamawiania jedzenia przez internety. Z drugiej - bloger zawracający gitarę i marnujący cenny dyrektorki czas.
Zapowiada się ciekawa rozmowa.
Krótka i konkretna, bo Ralf to bardzo zajęty człowiek i dla niego czas to poważny pieniądz. I tym większy prestiż, że trochę tego czasu dla mnie poświęcił (jego dniówka to w przeliczeniu pewnie okolice naszej średniej krajowej, więc sami rozumiecie).
Ok, do dzieła zatem. Z Ralfem Wenzelem rozmawiamy, a raczej skaczemy po tematach - trochę o biznesie, pomyśle na Foodpandę, sukcesach i porażkach, trochę o Polakach, jedzeniu, naszych nawykach i... blogowaniu.
Looqash: Jako że jestem blogerem, nie mogę przejść obojętnie obok waszego bloga - jest dziwny. Znalazłem tam jakieś wyrwane z kontekstu gify, które nie generują żadnej reakcji ze strony fanów i nie budują żadnego zaangażowania. Dlaczego nie nakarmić ludzi np. aktualnościami ze świata Foodpandy, informacjami z rynku FMCG, może konkursami? Blog to do tego najlepsze miejsce.
Ralf: Tego typu informacje i aktualności znajdziesz w sekcji informacji prasowej - zarówno na stronie globalnej, jak i stronach poszczególnych krajów, w których obecna jest Foodpanda/Hellofood. Chcemy, by nasz blog był inny, dlatego też pojawiają się tam posty z kuchennymi porażkami, ciekawostki, zabawne fakty o jedzeniu. Na tę chwilę wskaźnik reakcji naszych klientów jest naprawdę zadowalający.
Foodpanda działa już w ponad 20 krajach na całym świecie, w tym od lutego w Polsce. Nie ma Was natomiast w Stanach, całej Europie Zachodniej, Chinach. Za duża konkurencja?
Masz rację - skupiamy się przede wszystkim na wschodzących rynkach. Dla przykładu, rynek w Stanach jest już znacznie bardziej nasycony niż w krajach takich jak Polska czy Malezja, gdzie potencjał rozwoju jest znacznie większy. Polska szczególnie interesuje nas pod tym względem, jako że Polacy jesteście obeznani w nowych technologiach i wykazujecie ogromne zainteresowanie w sferze produktów czy serwisów online.
Ale jesteście też w Kenii, Meksyku, Rosji, na Tajwanie... Jaki jest klucz?
Kluczem, również do sukcesu, jest nasz cel, by stać się liderem rynku, na który wkraczamy. Wysokie oczekiwania są zawsze korzystniejsze i znacznie bardziej motywują, dlatego też nie zatrzymujemy się w naszych działaniach. Chcemy, by możliwie jak najwięcej ludzi zostało klientami naszego serwisu w krajach, do których uderzamy. A kraje, o których wspomniałeś charakteryzują się rynkiem, w którym my widzimy ogromny potencjał dla rozwoju naszego serwisu.
Ok, a jak to się wszystko zaczęło? Skąd pomysł, kto i gdzie na niego wpadł, kto wyłożył kasę?
Mniej więcej rok temu uświadomiliśmy sobie, jak wysoki jest popyt na zamawianie jedzenia online w krajach, gdzie rynki dopiero wschodzą. Pomyśleliśmy: "Hej, dlaczego by nie spróbować?". Rok później, jedzenie przez nasz serwis zamawiali ludzie w 28 krajach. Co oczywiście nie byłoby możliwe bez naszych inwestorów.
No dobrze, a skąd wzięła się nazwa? Dlaczego panda, a nie małpa na przykład?
Znalezienie zwierzęcia, które perfekcyjnie pasowałoby do naszej marki rzeczywiście było trudne. Powodem, dla którego ostatecznie wybraliśmy akurat pandę, jest jej hobby - jedzenie. Serio, pandy kochają spać i jeść, a takie zestawienie idealnie pasuje do naszej marki.
Czy w swojej krótkiej historii Foodpanda napotkała na jakiś poważny kryzys?
Na szczęście na to pytanie mogę ci odpowiedzieć stanowcze "nie".
A jak zachęcacie knajpy do wejścia w ten interes? I zapytam wprost - ile firma musi zapłacić, żeby z pomocą Foodpanda.pl móc robić swój biznes?
Współpraca z Foodpandą daje restauracjom jasne korzyści, przez co tak naprawdę nie musimy nakłaniać restauracji na współpracę z nami. Dołączenie i współpraca z Foodpandą nie oznacza dla nich żadnych kosztów, a w konsekwencji wiąże się z zerowym ryzykiem. Restauracje na takiej współpracy mogą tylko zyskać, głównie zwiększoną ilością zamówień.
No właśnie, a jakie są nawyki żywieniowe Polaków? Co zamawiają najczęściej i jakie są tendencje? Masz jakieś statystyki?
Polacy najchętniej zamawiają dania kuchni polskiej. Ogólnie rzecz biorąc, Polacy przywiązani są do tradycji, także jeśli chodzi o jedzenie. Bardzo często zamawiane są także dania kuchni chińskiej, takie jak noodle czy warzywa.
Z drugiej strony, Polacy lubią różnorodność dań i to jest dokładnie naszym celem - zapewnić klientom możliwość spróbowania czegoś nowego, innego jeśli chodzi o jedzenie.
Nasz premier mówi, że kryzys się kończy, ale ja chciałbym wiedzieć, jak wygląda tendencja zamawiania jedzenia przez internet w takich niepewnych czasach. Rośnie, spada?
Ludzie przez cały czas i w każdym miejscu na ziemi potrzebują jedzenia - nawet w czasach globalnego kryzysu. Głód jest uczuciem, którego nie potrafimy "wyłączyć" - bez względu na kwestię materialną, dlatego też zmiany w skali makro nie mają znaczącego wpływu na tendencję do zamawiania jedzenia online, nawet jeśli mają taki wpływ w innych dziedzinach.
Okej. Ostatnie pytanie, które mnie osobiście dość mocno nurtuje. Młodzi ludzie mają masę pomysłów, ale nie wiedzą jak zabrać się za ich realizację. Czegoś zawsze brakuje - kasy, zaufanych ludzi, długofalowego myślenia... Co byś poradził takiemu szaremu człowieczkowi, który ma świetny pomysł, ale kompletnie nie wie co dalej. Bo brak środków, ludzi, wizji rozwoju. Sam pomysł i co dalej?
Najważniejszą rzeczą jest wiara w ten pomysł, zaufanie ludziom i przekonanie tych, którzy w jego realizacji mogą Ci pomóc. To nie jest proste, ale ty też nigdy nie jesteś jedyną osobą, która ma taki lub podobny plan. Jednak tak długo, jak twój pomysł różni się od pomysłu konkurencji, musisz próbować go zrealizować. Nawet, jeśli wymaga - a będzie wymagał - wielu godzin pracy i poświęceń. To twoja jedyna szansa.
Dzięki za rozmowę.
* * *
Trochę mnie zdziwiło, że Polacy są tak mocno przywiązani do klasyki, jeśli chodzi o jedzenie. I nie mówię o niedzielnym obiedzie, ale o zamawianiu jedzenia przez sieć (a kiedyś przez telefon). Zawsze mam wrażenie, że pan dostawca pachnie bardziej kebabem niż schabowym... No ale może tylko ja nie zamawiam kotletów na dowóz.
A jak tam Wasze nawyki jedzeniowe? Co zamawiacie najczęściej? O ile w ogóle?
PS.
Gdyby nie współpraca z Foodpandą, tej rozmowy by nie było. Ale nie jest opłacona - ja po prostu bardzo chciałem z Ralfem pogadać, a Foodpanda dała mi taką możliwość :)
PS.
Gdyby nie współpraca z Foodpandą, tej rozmowy by nie było. Ale nie jest opłacona - ja po prostu bardzo chciałem z Ralfem pogadać, a Foodpanda dała mi taką możliwość :)