Tak sobie pomyślałem, że niby wszystko fajnie - ogarnęliśmy szafę, perspektywa zakupu drugiej przestała nam zagrażać i generalnie aż chce się w poniedziałek rano wstawać do roboty. No chyba, że pod łóżkiem i na całej długości drogi do szafy leży kupa ubrań, które nijak nie chcą się same z domu wynieść. Won szmaty! chciałoby się rzec. Tylko gdzie?
Bo wiecie, sentyment sentymentem, ale kiedy pył i kurz opadną, a łzy przestaną spływać, od tyłu zachodzi cię kolejny problem - co z tym gównem teraz zrobić? Niby wiadomo i nie musisz wiele myśleć - pykasz foty i na allegro. Tiaa... też tak robiłem. Do czasu aż to, ile musiałem zapłacić za wystawianie ciuchów zrównało się z tym, co udało mi się na nich zarobić. No, ale ok - umówmy się, że wywalone z szafy ciuchy możesz:
1. Sprzedać w necie
Ale za nim zobaczysz kasę na koncie, musisz wykonać masę różnych operacji, które niekoniecznie warte są tych 20 złotych za sweterek. Wiecie - fotka, wymiary, kreatywny opis, odpowiedzi na durne maile w stylu "za pińć zeta kupiem". Ja w swoim najlepszym czasie za jednym zamachem puściłem na allegro ponad 20 szmat, z czego sprzedała się jedna (może dwie) i to jeszcze po obniżkach do 10 zł za sztukę (plus wysyłka, która często odstrasza ludzi od zakupu). Wznawiałem te aukcje do czasu aż przyszedł rachunek. Może kobiece ciuchy łatwiej schodzą, nie wiem, ale moich internety długo nie zobaczą.
2. Oddać do lumpeksu
Ale pamiętaj, że lumpeks to nie skup i nikt ci za twoje szmatki nie zapłaci. Chyba, że się nie znam, ale w takim wypadku możecie podać mi namiar :) No więc, jeśli nie masz problemu z tym, że ktoś na twoich ciuchach zarabia gruby hajs, a ty nic z tego nie masz, to wal jak w dym. Wezmą wszystko, grzecznie podziękują, ale zniżki na zakupy się nie spodziewaj.
3. Oddać biednym
No tu przynajmniej brak zapłaty za twój towar ma jakiś sens. Choć i tak nie wiadomo, gdzie to potem trafia, a i tak co lepszy ciuch znika zanim jeszcze jakiekolwiek biedne oczy go zobaczą. A kwestię wiecznie zdewastowanych pojemników zostawię bez komentarza. Albo nie - z takiego pojemnika częściej wystają czyjeś nogi niż nogawki, więc sami sobie odpowiedzcie czy warto.
4. Oddać rodzinie
Możesz, tylko że... no właśnie, tak naprawdę zwalasz problem pozbycia się ciuchów na innych. Bo jeśli wezmą, to z grzeczności. W najlepszym wypadku mają duży dom, zapakują w karton, do piwnicy i po krzyku. Tylko po co, to takie trochę egoistyczne i do tego pod przykrywką kochanej siostrzyczki / braciszka.
5. Wyrzucić na śmietnik
Na śmietnik to się wyrzuca śmieci. Skórkę po bananie, kubek po jogurcie. Ok, teoretycznie wielu "śmieciom" można dać jeszcze drugie życie, ale widziałeś żeby ktoś kiedyś zachwycał się pustym kartonem po mleku? Nawet żulernia tego nie zbiera. A ciuchy się nosi i jeśli ty ich nie chcesz, jakiś bezdomny na pewno weźmie. Zresztą wyrzucając ubrania na śmietnik wyświadczasz przysługę politykom, a tego chyba nie chcesz co? Jak już musisz - postaw obok. Znikną szybciej niż myślisz.
6. Wymienić na targu różności
To znaczy wymiana jest tylko jedną z opcji, bo równie dobrze na takim targu możesz ciuchy po prostu zostawić i czuć się wolny. Zresztą nie tylko ciuchy, a wszystko co ci w domu zalega. Byłem ostatnio na czymś takim właśnie dlatego, że żadna inna metoda na pozbycie się ubrań nie działa tak jak powinna. Zapakowałem trzy walizki - razem jakieś 57 sztuk, za które otrzymałem 57 kuponów wymienialnych na 57 różnych innych rzeczy, które inni przytargali na wymianę. Dziewczyna, której oddawałem ciuchy była lekko przerażona i musiała szybko docinać kupony. Ja z kolei liczyłem, że uda mi się je wymienić na plus minus połowę innych (nie tylko ubrań). W założeniu dobry deal. A w praktyce wyszedłem z trzema misiami dla córek, bo ani towar, ani miejsce, ani tłum jakoś nie zachęcał do polowania na okazje...
Na szczęście (choć w sumie to sam nie wiem) kupony nie tracą ważności i będę mógł je wykorzystać na kolejnym takim targu - podobno w listopadzie. Nie wiem czy po tym, co zobaczyłem pójdę drugi raz, ale najważniejsze, że pozbyłem się ciuchów i już nawet nie pamiętam, czego nie chciałem się pozbywać. Słyszałem, że w innych miastach też coś takiego działa - wiecie coś na ten temat?
No i pochwalcie się, co Wy robicie z ubraniami, jak już zdecydujecie się ich pozbyć.