Wstyd się przyznać, ale szafę z ubraniami to ja mam zawsze zawaloną. Jak baba. I jak baba mam do tych ubrań sentyment mimo, że połowy nie noszę. Może raz założyłem, a potem do niczego mi nie pasowało. Jak baba... Jedyne, co mnie odróżnia od kobiety, to nie kupuję nowych spodni po to, żeby mieć co założyć do starej koszuli.
Tak czy siak - mam za dużo. Myślałem o zakupie większej szafy, ale chyba nie tędy droga. Zresztą tak samo jak pytanie samego siebie "a będziesz to nosił?", "a założyłeś to kiedykolwiek?". Jasne, że tak! Nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda... Bo nieskromnie powiem, w szafie to ja mam ładne rzeczy, których wcale nie mam ochoty się pozbywać. Jak większość nas, chciałoby się powiedzieć, kobiet... Ech mam nadzieję, że choć paru facetów na świecie też ma tak samo (błagam, nie zostawiajcie mnie samego).
Dobra, nie marudź i weź się do roboty. No to się wziąłem - odpaliłem internety. Przecież nie będę sam decydował co mam wywalić, bo nie wywalę nic. Ktoś musi mi pomóc, najlepiej zapodając jakąś odkrywczą metodę utylizacji ciuchów tak żebym potem za nimi nie płakał. Heh, w końcu tyle mamy w kraju szafiarek i któraś na bank lansuje swój własny opatentowany model eksterminacji szmat.
Nic nie znalazłem.
Bo zapomniałem, że to nie ten kierunek i szafiarki nie radzą JAK żyć tylko W CZYM. A problem niedomykającej się szafy? Kto by się przejmował pierdołami. Internet to poważne medium i bzdurami się nie zajmuje.
Ale hej - problem pierwszego świata to może nie jest, ale nadmiar ciuchów musi się w końcu zmienić w jakieś rozsądne optimum. Tym bardziej, jak masz w planach kupić sobie coś nowego :)
Pozostawiony sam sobie...
... obmyśliłem zajebisty i przede wszystkim prosty plan naprawczy. Biseksualny (czy tam uni), dla wszystkich dwóch płci.
Istnieje ryzyko, że wszystkie stworzą ci jakiś komplet. Tu masz dwa rozwiązania: pierwsze - masz zajebiste ciuchy, świetny gust i styl, więc lepiej dokup tę szafę; drugie - jeden ciuch masz na dziesięciu fotkach, drugi tylko na jednej... i wybór jest prosty.
Sam testowałem i wiem, że działa. Sentymentu co prawda się nie pozbędziesz, ale masz twardy dowód na to, czego nie potrzebujesz. Zresztą każdy sposób jest lepszy od bezsensownego patrzenia się na wieszaki. Nic tam nie zobaczysz i tym bardziej nie zdecydujesz. A jak obejrzysz fotki, to spróbuj sobie wmówić, że wcale tak nie jest.
Dobra, mam nadzieję że nie jestem jedynym facetem na świecie, który ma sentyment do ubrań? Bo kobiety to wiadomo ;)
Dobra, mam nadzieję że nie jestem jedynym facetem na świecie, który ma sentyment do ubrań? Bo kobiety to wiadomo ;)