Żebrak, kaleka, zgwałcona kobieta - co ich łączy? Ludzie widząc ludzi jak tych ze zdjęcia, często twierdzą, że oni by tak nie mogli żyć. Nie chcieliby tak żyć. Woleliby umrzeć niż egzystować na granicy człowieczeństwa. Przyzwyczajeni do życia w normalnych warunkach nie wyobrażają sobie, że można chcieć żyć wiedząc, że już nigdy nie będą żyli tak jak chcą. Ale paradoks polega na tym, że ci których takie życie naprawdę dotyka, robią wszystko by żyć dalej.
Taki menel, żebrak, człowiek któremu się w życiu nie udało. Do tego pijak, bo jak w takiej sytuacji żyć bez alkoholu. I często oszust, który zbiera na "leki". Brudas, śmierdziel, oblech. Grzebie w śmieciach, zbiera pety, śpi na ławce w biały dzień. Wrzód na dupie, pasożyt, bzycząca mucha w zamkniętym pokoju. Po co mu to? On dobrze wie, jak wygląda normalne życie i widzi, jak wyglądają ludzie, którzy go mijają. I kiedy my z zazdrością patrzymy na kolesia parkującego lamborghini, on z zazdrością patrzy na nasze czyste ubrania. Czemu nie położy się na tory? Nie rzuci z mostu? Nikt z nas nie chciałby takiego życia i jednocześnie robiłby wszystko, żeby przeżyć. Dziwne, nie?
A co, gdybyś złamał kręgosłup? Tak w sam raz, żeby do końca życia być przyklejonym do wózka? Ludzie wychodzą z tej traumy, ale wszystkie plany idą w pizdu. Jakieś 70% swojego dotychczasowego życia musisz spisać na straty i te 70% zbudować na nowo. Wszystko zależy od twoich ambicji, od tego co miałeś i czego już nie będziesz mieć. Jacyś ludzie pewnie się od ciebie odwrócą, niewielu przyjdzie, być może nikt. Życie z pilotem w ręku i sikanie bez uczucia, że leci, może być trudne do zaakceptowania. No i spróbuj się do siebie wtedy uśmiechnąć. Bez pomocy specjalisty pewnie się nie da. No i czasu, który zamiast płynąć nagle staje w miejscu. Ci ludzie żyją, widać ich na ulicach. Każdy jeden nie wyobrażał sobie takiego życia i nieraz sięgał po tabletki, ale żyje. Czy chce, czy nie - żyje.
I tak, jak nie wiem jak to jest wkładać łeb do śmietnika i nie czuć, że chce mi się siku, tak nie wiem też jak to jest być zgwałconą kobietą. Ale wiem, że jako mężczyzna też nie chciałbym być tego ofiarą. Podejrzewam, że w człowieku pęka coś, czego nie da się poskładać. Pęka zaufanie do ludzi, do świata, bo wariują ci wszystkie zmysły - każdy męski głos, spojrzenie, zapach, dotyk, zbliżenie budzi traumatyczne skojarzenia. Coś, czego teoretycznie za darmo się nie oddaje, nagle zostaje brutalnie zabrane i nigdy już tego nie odzyskasz. Nie ma gorszej kradzieży niż kradzież człowieczeństwa. Ale i z tym ludzie żyją i będą żyć. Większość będzie.
Jasne, że czasem nie wytrzymują. I takich nawet łatwiej zrozumieć, niż tych którzy mimo wszystko jakoś sobie radzą. Zabijesz się - ludziom będzie przykro, ale nie będą zdziwieni. Powalczysz - będą zdziwieni, ale szczęśliwi. Wiecie, bo niewiarygodne jest to, jak bardzo ludzie chcą żyć wiedząc, że już nigdy nie będą żyli tak jak chcą.
A to są tylko trzy sytuacje, które reprezentują miliony innych. Osobiście nie znam nikogo, kto mógłby mieć podobnie trudny moment w swoim życiu i nie wiem, jakie mógł mieć dylematy. Wiem za to, co go uratowało - zwykły, ludzki i prymitywny instynkt przetrwania.