13 lip 2013

KROWA TO KROWA, A CZŁOWIEK MA GORZEJ


To, co napiszę niczego nie zmieni, bo jest już pozamiatane. Zresztą nawet, gdybym spłodził ten tekst trzy dni temu, to też rewolucja by się nie zadziała. Bo żeby polityk zmienił decyzję to trzeba mu zwyczajnie za to zapłacić lub coś obiecać, a nie moralizować. Tu chodzi o coś więcej i na przyszłość - o bezsens proponowanego toku myślenia, o brak świadomości społecznej, o postrzeganie świata w trybie 2D, o traktowanie rzeczywistości jako sceny czarno-białego filmu.

Ubój rytualny. Przez wiele lat był dopuszczony i wszystko było cacy. Teraz jest zakazany, bo zwierzęta cierpią tak samo jak ludzie. Okej, nie przeczę. Po sieci krążą nagrania, na których krowie na żywca ucina się łeb i ten łeb jeszcze przez chwilę żyje swoim życiem. Nie podaję źródła, bo kliknąć w link może już nawet 3-latek. Widok jest zatrważający, a psychika ludzi wykonujących ten zawód z pewnością różni się od psychiki przeciętnego zjadacza chleba. Jest mocniejsza? Bardziej spaczona? Do końca nie wiadomo, ale efekt jest taki, że do niczego im się ona już nie przyda.

Bo widok widokiem, ale ci ludzie właśnie stracili pracę. Rachunek jest prosty - taka Turcja nie kupi już u nas mięsa i nie zostawi u nas pieniędzy. A jak nie zostawi pieniędzy, to masarnie nie zostawią pracowników na etacie. Tamte kraje na tym nie stracą, bo sobie zamówią skądinąd i po problemie. Bo u nas zdecydowano, że zwierzęta cierpieć nie będą. Bardzo szlachetnie.

Tak... Być może to daleko idące porównanie, ale powiedzcie mi dlaczego kiedy nieuleczalnie już choremu na raka człowiekowi, tygodniami przykutemu do łóżka nie można skrócić cierpienia i poddać eutanazji, a taką krowę koniecznie trzeba ogłuszyć, żeby nie cierpiała? Tu i tu los jest z góry przesądzony, więc dlaczego współczujemy zwierzęciu, a człowiekowi nie? Dlaczego to, w jakich warunkach umrze zwierzę jest ważniejsze od warunków śmierci człowieka w tym wypadku?

Jestem bardziej za legalizacją eutanazji niż uboju rytualnego, ale na tapecie akurat jest ubój. Widziałem te okrutnie wyglądające mordy na zwierzętach, ale powiedzmy sobie prawdę - na co dzień nie myślimy w tych kategoriach. Zajadamy się schabowym nie analizując czy świniaka ogłuszono, uduszono czy po prostu ucięto łeb, żeby się wykrwawił i padł. Sumienie rusza ludzi w momencie, kiedy przypadkiem coś usłyszą lub zobaczą.

Dlatego temat jest sztucznie rozdmuchany i podjęto złą decyzję. Gdyby nie napompowany przez media balon, 90% społeczeństwa do dziś nie wiedziałoby co to takiego ten ubój. A tak mamy kolejną populistyczną zagrywkę wielce oświeconych polityków, która z powodu ogromnej presji społecznej inna być nie mogła. Pani Zosia i pan Mietek są zadowoleni nie wiedząc nawet, ile razy zjedli na obiad rytualnie zamordowaną świnię.

Ale co tam przeszłość, liczy się tu i teraz. Liczy się czyjeś "czyste" sumienie w zamian za tysiące miejsc pracy. Liczy się humanitarny zgon zwierzęcia przy niehumanitarnym dogorywaniu człowieka zżeranego przez raka. Logiki za grosz, za to emocji cała gama.

Szkoda, że nie tam, gdzie trzeba.


A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Zgaduję, że odmienne.