Ostatnio w Szwecji wybuchł mały skandal, bo okazało się, że szwedzkie koleje nie pozwalają swoim pracownikom nosić krótkich spodni na służbie. Bo to źle wygląda, że wizerunek firmy, bo co ludzie powiedzą i takie tam. No dobrze, a jak odzieję się we właściwy kostium, ale będę niekompetentnym pajacem to będzie ok?
Oni już się z tym uporali - w ramach protestu zaczęli pracować w spódnicach, bo tego regulamin nie zabraniał. I wygrali.
Dobra - są sytuacje, kiedy musisz się ubrać lepiej niż do koszenia trawnika. Ale nie przesadzajmy z tym dress-codem i zasadami. Nie przesadzajmy z tym tzw. pierwszym wrażeniem. Ubzduraliśmy sobie, że to, w co się ubieramy świadczy o nas i - co jeszcze śmiesznejsze - o szacunku do ludzi. A przecież obojętnie czy wbiję się w garniak, czy w szorty przed kolana to ciągle mam to samo imię, zestaw cech też mi się nie zmienia i ludzi wokół siebie nadal traktuję tak samo. Do nikogo nic nie mam, a sam chcę się czuć swobodnie. I tak naprawdę to ci, którym przeszkadza ten czy tamten styl mają problem, nie ja.
Bo raz, że chcę żyć w komforcie i chyba każdy oczekuje tego samego. A dwa, że jeśli nie występuję akurat na pokazie mody, to raczej chcę pokazać kim jestem, a nie jak wyglądam. Poza tym - prawie mamy lato. Jasne, że możesz iść na spotkanie w garniturze albo szarej, prostej sukience bez dekoltu. W upał 30 stopni, jak ci Szwedzi. Ciekaw jestem czy będziesz w stanie zrobić sobie i firmie dobry PR, kiedy krople potu będą ci kapać z nosa. Ale wybór musi należeć do ciebie i jeśli tak bardzo kochasz gangi, że mógłbyś w nim leżeć nawet na plaży, to rób to. Ale ja ubiorę się po swojemu.
I właściwie to nie wiem, dlaczego przyjęło się, że tam gdzie trzeba załatwić sprawy ważne, facet w krótkich spodniach nie wyjdzie do ludzi. Bo wygląda niepoważnie? Bo ma owłosione i krzywe nogi? Albo proste i zgolone, ale wtedy co to za facet? Ja się nie znam na modzie, nie potrafię jednym spojrzeniem na wieszaki w sklepie ocenić co do czego pasuje, a co nie. Ale wiem, co na ludziach wygląda dobrze i że skarpetek do sandałów się nie nosi. I wiem, że facet może ubrać się elegancko i jednocześnie na luzie i że wiek, wzrost i pozycja społeczna nie mają tutaj żadnego znaczenia.
Mr. Vintage z Szarmantem mogą się ze mną kłócić, ale dla mnie to są dobrze ubrani faceci - z klasą, eleganccy, ale bez spinania pośladów, na luzie. Ich strój nie wskazuje na ich głupotę, inteligencję, wiarę czy orientację seksualną. Nawet, jeśli dla niektórych wyglądają "gejowsko". Ale ciemnogrodem akurat nie warto się przejmować, bo szanować ludzie nas mają za to kim jesteśmy, a nie jak się nosimy.
Wiadomo, że wygląd jest ważny i jakaś tam pierwsza myśl zawsze się pojawia, ale chyba nie oceniacie ludzi tylko po wyglądzie, co?