19 kwi 2013

MARKA VS. ZAMIENNIK + PARĘ PROPOZYCJI


Do większości ludzi powoli zaczyna to docierać, ale wciąż jeszcze jest masa takich, dla których marka produktu jest wartością nadrzędną. Jak but to tylko z krokodylem, jak tablet to z jabłkiem, jak serek homogenizowany to ten z małym głodem. Ceny z kosmosu (no może poza serkiem) i jakość często podobna do produktów niszowych marek. Jak dobrze, że są dyskonty.

Znam ludzi, którzy robią część zakupów w takiej Biedronce, a potem jadą do Carrefoura czy innego Tesco i tam dopełniają koszyk. Po co? Bo w dyskontach jest parę produktów z oryginalnym logo i są tańsze, a tych których nie ma dokupują gdzie indziej. Byleby to był makaron z Malmy a nie made by pan Czesio ze Szczecinka.

Totalna konsumencka głupota. Choroba wywołana bakterią takiego marketingowca-paciorkowca, na którą cierpią wszyscy. Jeden bardziej, drugi mniej, ale każdy powinien się leczyć.

To może ja zacznę. Czym się różni przecier pomidorowy Pudliszki od Madero? W smaku i składzie niczym. A ceną nawet o złotówkę. Pudliszki są produkowane na cały kraj (i kto wie, może i na zagranicę), a Madero tylko dla Biedronki. Pudliszki mają więc niższy koszt produkcji jednego przecieru, bo produkują na masową skalę i dostają takie rabaty na pomidory o jakich Madero może sobie tylko pomarzyć. A cena końcowa to około 2,50 za pudliszkowy przy 1,50 za biedronkowy. Gdzie wobec tego ta złotówka? Ano właśnie - w marce, w reklamie TV, w prowizjach dla dystrybutorów, merchandiserów, marketów... Wysoka cena tylko za to, żeby utrwalić w nas świadomość istnienia produktu o najwyższej jakości. Hej, hej - istnienia, a nie jakości samej w sobie, bo niby skąd mamy wiedzieć, dopóki nie kupimy i nie spróbujemy.

Nie twierdzę, że każdy 'oryginał' w porównaniu z zamiennikiem (nie podróbą!) leży i kwiczy. W takiej elektronice na przykład, tych wszystkich RTV AGD, znana marka gwarantuje lepszą jakość - działania albo serwisu jak mimo wszystko coś padnie. To są skomplikowane procesy produkcyjne i taki Samsung czy Sony, firmy utrzymujące się ileś lat na rynku, coś znaczą. W takich sytuacjach warto zapłacić więcej za mniej problemów w przyszłości.

Tyle, że my przecież najwięcej kasy wydajemy na rzeczy codzienne, jedzenie i tego typu sprawy. I serio, gdybym miał się żywić i wypijać tylko oryginały, myć się i sprzątać tylko znanymi markami, które gwarantują mi jakość bo są znane, to nie pożyłbym długo, gdyż jeszcze mnie na to nie stać. Nie no, co ja - nawet gdyby mi bankomat sprezentował jakiś dodatkowy bonus to nigdy nie wydałbym go na lansowanie się Domestosem, kiedy ten sam, lecz tańszy detergent mam pod nosem (ależ poeta ze mnie... z patosem ;)

To do dzieła. Mam tu dla was parę rzeczy będących perfekcyjnymi zamiennikami znanych marek, ale za (czasem o wiele) mniejszą kasę. To ważne, bo umówmy się - po co płacić więcej za tę samą jakość. Punktów do lansu nikt wam za to nie przyzna. A przywiązanie? No nie żartujcie, wszyscy tu jesteśmy młodzi i lubimy eksperymenty.


Fotka na samej górze to top 6 alternatyw, które serio mogę polecić. Musli, powidła i golarki (używałem z trzema ostrzami, ale nie wiem dlaczego Lidl je wycofał) jakościowo wyprzedzają markową konkurencję, a reszta prezentuje ten sam poziom. I wszystkie są średnio 2x tańsze, a Skino to moje ostatnie odkrycie. Być może też ich namiętnie używacie, ale jeśli widzicie je pierwszy raz w życiu to bierzcie w ciemno. Przy goleniu się nie zatniecie, kibel też będzie tak samo czysty, a co w portfelu zostanie to wasze.




Teraz Wy: macie jakieś ciekawe doświadczenia z takimi produktami? Jakieś godne polecenia? Bo chętnie bym zmienił np. papier toaletowy albo olej kujawski na tańszy.