5 mar 2013

IDZIE KOMINEK PO TRUPACH DO FEJMU

Dwie sprawy. Dwie szeroko w mediach komentowane sytuacje, których wynikiem jest śmierć. Pierwsza - kierowca tira ginie od bryły lodu rzuconej przez jakichś dwóch debili. Druga - ginie dziecko, bo ci, którzy mogli pomóc, nie zrobili tego. Ocena mediów i społeczeństwa jest jednoznaczna - są ofiary (kierowca i dziecko) i są winni (chuligani i lekarze). Są jednak w sieci ludzie, którzy na siłę próbują odwrócić te role i ugrać tym coś dla siebie.

A w zasadzie jeden człowiek, o którym wiem, że tak działa - Kominek. Bloger, z którego zdaniem i poglądami liczy się coraz więcej mediów, ostatnio jakby tracił kontakt z rzeczywistością. Albo z premedytacją kreuje utratę tego kontaktu. Ja wiem, że warto iść pod prąd, że tłum jest dla prostaków i życiowych inwalidów, że od kogo dziś na kilometry nie wieje kontrowersją, ten nie znaczy nic. Takie czasy.

Ale żeby móc wbijać ludziom swoje niepopularne poglądy, trzeba wiedzieć, jak je potem obronić. Dzieci to zawsze drażliwy temat, w szczególności kiedy umierają. Dlatego media muszą szumieć, a Owsiak - jako autorytet w walce o życie dzieci - interweniować. Tomku - nie proponujesz żadnych alternatywnych reakcji, a czepiasz się tych które już są. Bo jeśli nie szum w mediach to co? Cisza? "To się zdarza na całym świecie" więc pogódźmy się z tym? I uwierzmy, że człowiek uczy się na własnych błędach i więcej nikt przez błąd lekarski nie zginie? Cokolwiek tu zawiniło - system czy człowiek - trzeba naprawić. A nie kneblować się nawzajem i zmiatać syf pod dywan. Milczenie nie w każdej sytuacji jest złotem, a już na pewno nie w tej. Milcząc teraz i w każdym takim przypadku - obojętnie czy umiera dziecko czy dorosły - akceptujemy jako społeczeństwo stan obecny i dajemy do zrozumienia, że tak jest nam dobrze.

Z kierowcą tira obchodzisz się podobnie. Odwracasz uwagę od tego, co ważne - od jego śmierci, od okoliczności i na siłę budujesz ideologię do całego zdarzenia. Sprowadzasz tę sytuację do zwykłego, niezbyt szczęśliwego wybryku kilku chłopaczków, którzy mieli pecha i każdemu mogło się zdarzyć. A co to zmienia, powiedz? Nieumyślnie, ale 'udało im się' odebrać życie drugiemu człowiekowi. Rzucali tymi bryłami tak długo, aż zabili. Na zasadzie zabawy w podduszanie kolegi - zobaczymy ile wytrzyma.

Dzięki za próbę napisania dla nich usprawiedliwienia, ale mamy w tym kraju prawo, które rozróżnia zabójstwo umyślne od niezamierzonego. Tą różnicę liczy się w latach i nie ma potrzeby tworzenia nowej kominkowej klasyfikacji kto na co zasłużył, a kto nie. Idąc Twoim tokiem rozumowania, każdego pijanego człowieka powodującego zagrożenie należałoby zostawić w spokoju. Każdego pijanego, który śmiertelnie potrącił człowieka na pasach - jedynie pouczyć i wypisać mandat. Przecież oni nie chcieli, oni tylko za dużo wypili, to była tylko zabawa.

Możemy też próbować usprawiedliwiać Niemców, że nas napadli i terrorystów, że podkładają bomby. Wszystko w imię kontrowersji i byle się niosło.

Mnie można przekonać do wszystkiego, ale to 'wszystko' musi trzymać się kupy. Mieszanka logiki, wrażenia szczerości i zdolności do obrony własnych poglądów potrafi zdziałać cuda i sprawić, że uwierzę w nawet najbardziej kosmiczne zjawiska. Twoim ostatnim tekstom zdecydowanie brakuje każdego z tych składników.

Ja wiem, że tabloidowe generowanie kontrowersji dla samej kontrowersji zawsze i wszędzie się sprzeda, ale to dlatego że kupi je plebs, którego w tym kraju jest dość sporo. A skrajne poglądy mają to do siebie, że ich nikt prócz takiego plebsu nie traktuje poważnie. Bo albo są fałszywe i na pokaz, albo głoszone przez radykałów. Ciemny lud to łyknie, ale sam powiedz - warto się tak poświęcać?

Aha, zapomniałbym - zdanie: 'nie ma nic niezwykłego w tym, ze zmarło dziecko'. No niby nie ma, dzieci też umierają. Ale nie odwracaj uwagi od okoliczności i nie spłycaj dramatu rodziny do tyleż emocjonalnego, co pustego sloganu o zwyczajności tej sytuacji. A przynajmniej do momentu, w którym słowo 'dziecko' przestanie być dla Ciebie jedynie rzeczownikiem, a stanie się całym Twoim życiem.