Kino sprawia wrażenie tworu, który musi istnieć dla samej tylko zasady i w imię tradycji. Poza wzrostem ilości reklam przed filmem, dla przeciętnego widza nie dzieją się w kinie żadne zauważalne zmiany. Kino od lat funkcjonuje w ten sam archaiczny sposób, od powstania pierwszych multipleksów nie zmieniło się praktycznie nic. Poza cenami, które regularnie rosną. Rynku kinowy w Polsce - udławisz się tym w końcu.
Kino powinno przyciągać masy i nie być elitarną formą zabawy dla wybranych. Szczególnie teraz, kiedy przegrywa wyścig z internetem i za chwilę przegra z kinem w domu. Powiększanie oferty kinowej o mecze i koncerty na dużym ekranie totalnie niczego nie zmienia - te też można obejrzeć w sieci albo w knajpie za o wiele mniejsze pieniądze.
Tyle, że kino ma tę przewagę nad całą resztą dostawców filmowej treści, że posiada klimat i potencjał na zbudowanie dzięki niemu wiernej i oddanej społeczności. Której przecież nie buduje się zwiększając ceny i czas emisji reklam przed seansem. Ani filmem, popcornem i obsługą. Co wobec tego decyduje? Co sprawia, że wybieracie konkretnego fryzjera, knajpę albo hotel? Szczegóły. Cieszące oko i ciało detale. No to kilka tak na szybko:
#1 - niech kina puszczają sobie reklamy, ale za chwilę nie będą mieć do kogo. Dajcie mi bodziec do tego, żebym przyszedł je oglądać. Przed wejściem do sali fajnie byłoby dostać jakiś gratis - puszkę coli, mały popcorn, cokolwiek co sprawi, że przyjdę o czasie i pogapię się na reklamy (a kto wejdzie w trakcie reklam gratisu nie dostaje).
#2 - nie puszczajcie mi tej samej reklamy 2 razy przed seansem. Jeśli reklama jest dobra, to obejrzana raz zapadnie w pamięć, serio. Nie gaście świateł na reklamach - ja wiem, że mój wzrok ma absorbować tylko reklamę, ale ludzi drażni, kiedy się ich do czegoś zmusza. Reklama i tak dotrze do tych, do których ma dotrzeć, a ludzie czując się swobodniej, będą bardziej pozytywnie nastawieni do tego co zobaczą i usłyszą.
#3 - takie niby nic, niby banał, ale dlaczego w żadnym kinie nie ma placów zabaw dla dzieci i jakiegoś animatora dla nich? Kina tracą w ten sposób miliony klientów będących rodzicami, którzy do kina nie chodzą, bo nie mają z kim zostawić dzieci.
#4 - czy ktoś z branży mógłby wreszcie zacząć regularną sprzedaż karnetów? Karnety są wszędzie - do teatru, na festiwale, na basen, na fitness, wszędzie. Sieciówka na tramwaj to też karnet na przejazdy. Dlaczego nie ma tego w kinach? Na 3, 5, 10 seansów w miesiącu? Czy w kinach wyjście naprzeciw oczekiwaniom klienta ogranicza się jedynie do promocji w stylu "kup 3 kinder bueno - dostaniesz bilet za dychę"? No błagam, więcej polotu, fantazji i szacunku do widza.
#5 - ludziom zdarza się nie iść do kina, bo myślą że 'nic nie ma'. Że jak nie gra Karolak albo Di Caprio to żaden inny film nie jest godny uwagi i nie będą płacić za coś, co im się może nie podobać. A dlaczego nie wprowadzić opcji zwrotu kasy za bilet do czasu, kiedy minie połowa filmu? Szansa, że ktokolwiek wyjdzie z sali w połowie, bo mu się nie podoba jest naprawdę marna. A zachęciłaby tych, którzy obawiają się straty czasu i pieniędzy. Proste i logiczne.
I przede wszystkim do przetestowania. Nie twierdzę, że od razu da się to przerobić na górę złota i morze klientów, ale warto zaryzykować. W obecnej sytuacji i przy braku chęci 'zrobienia dobrze' mi, jako widzowi (a nie tylko sobie), będzie dla kina tylko gorzej.
A to tylko parę drażniących kwestii, które wpadły mi do głowy. Napiszcie, co Was zniechęca albo za co lubicie chodzić do kina.
W komentarzach, tam niżej.